Wednesday 30 November 2011

Wild soul.


Miała być sesja z Alicją z Krainy Czarów. Miał być pełen wizaż. Miało być pięknie i słonecznie, z widocznym szronem na trawie. No. Miało być, więc oczywiście nie było. Alicja z Krainy Czarów nie wypaliła z braku wystarczającej ilości rekwizytów (sic). Pogoda to pogoda, nigdy nie jest taka, jaką chcesz (sic). Hm. No i wizaż. "Jestem chora. Dacie radę beze mnie." - oto słowa naszej wizażystki (SIC!!!). Na siedem godzin przed sesją. Pięknie. Nie wiem jak Wy, ale osobiście jestem kompletnie załamana dzisiejszym "profesjonalizmem" wszelkich makijażystów, modelek i z bólem w sercu to mówię, ale niestety fotografów również. Nie pojmuję, jak można poinformować o swoim nie przyjściu na sesję o godzinie 24, gdy następnego ranka o 8 jest się umówionym i potrzebnym. Nie wierzę, by nagle o północy poczuć się tak chorym, że nie do ruszenia z łóżka. Nawet jeśli, to już nie ma mowy bym dała się nabrać na numer z "modelką", z którą umówiłam się jakiś czas temu. Również napisała mi, że jest chora, z tą różnicą, że przypomniała sobie o swojej niedyspozycji... gdy ja już czekałam na nią na stacji metra (SIC SIC SIC). Świetnie. Całe szczęście tego dnia chociaż modelka (link)  zjawiła się i razem, pomimo wszystkich powyższych utrudnień, dałyśmy radę stworzyć (moim skromnym zdaniem) coś ciekawego.












2 comments:

Monikaxart said...

Mówisz o odwoływaniu sesji ,no cóz ta modelka też taka wspaniałe nie jest . Odwołała nasza sesje dwa razy Za pierwszym to stwierdzila ze jest jej za zimno,za drugim razem stwierdzając ,ze to z mojej winy ,mimo ze tak nie było ,bo mialam dla niej czas a ona postanowiła znaleźć drugiego fotografa po prostu i jak się okazało to o Ciebie chodziło :D !

Ogólnie sesja Fajna :)

Monika -monikaxart-

Anonymous said...

Bardzo mi się podoba ta sesja.